Jedna, druga nawet trzecia i kolejna.
Są kobiety, które przechodzą ten czas lajtowo, są kobiety które leżą z musu nogami w górze, są też kobiety, które przechodzą po prostu źle okrągłe 9 miesięcy.
Nie chcę się zagłębiać w szczegóły tego stanu, bo post będzie bynajmniej ciążowy. Skupię się jednak na skutkach ubocznych, a tych jest cała masa, długa lista.
Zaczynając od mdłości - nie porannych a dobowych, spuchniętych nóg i rozstępów, kończąc na..... permanentnej utracie pamięci i byciu totalną niezgrabną pierdołą.
Dokładnie tak! Amnezja ciążowa, która nie chce odpuścić długo po urodzeniu dziecka. Stan ogłupienia i totalnej nieporadności fizycznej.
Zrobiłam mały reaserch, otóż owa "przypadłość" dorobiła się swojego określenia - PREGNEZJA. Wow!
W skrócie słoń w składzie porcelany z zanikami pamięci. ;) To byłam ja w pierwszej ciąży, w drugiej zresztą też! Z naciskiem na SŁOŃ i FATALNA PAMIĘĆ.
Byłam pewna że to szybko minie. Tak się nie stało. Zapominałam o tym, że zjadłam śniadanie, które od kwadransa było w moim brzuchu. Wracając z zakupów, w domu docierało do mnie, że nie kupiłam akurat tego co było głównym celem tej wyprawy. Przechadzając się z pokoju do pokoju po COŚ, zapominałam po CO, zastanawiając się dlaczego kręcę się jak debil bez celu. E mnie wielokrotnie o coś prosił, ale zaraz o CO!
Niezgrabność? O tak! To łatka chyba każdej przyszłej mamy. Mając wielką piłkę lekarską x2 przed sobą, zataczałam się na boki, turlałam, potykałam o wszystko co było w zasięgu moich nóg. Ciąża Pola - stłuczony tyłek na lodzie, ciąża Leon - skręcona kostka ;). Poobijana głowa i łokcie o drzwi i szafki. Talerze i kubki nagle zmniejszyły swoją liczbę w szafce. No kaleka, paralityk!
I tak mogę wymieniać długo, na pewno do końca litrowego kubka kawy - niepitego jednym haustem.
Nie jestem ewenementem. To się leczy? ;) Przechodzi samo, u jednych szybciej u innych później. Są też przypadki, u których pregnezja jest długotrwała, nie kończy się wraz z urodzeniem dziecka czy zmianą numeru pieluch na 4.
Naukowcy twierdzą, że nie ma 100% dowodów na to, że w ogóle istnieje. Wiecie co? Z całym szacunkiem, ale mnie zmasakrowała psychicznie, więc tak - ONA JEST!
Upierdliwa i wredna.
I w nosie mam to, że winą mogą być hormony, wyczerpanie organizmu, brak snu, stres czy sajgon emocjonalno-mentalno-fizyczny. Byłam niepełnosprawna psychicznie i głupia.
Minęła niespodziewanie, tak samo jak się pojawiła. Nagle wszystko wróciło do normy. Ulga, radość, wróciłam do normalności! Moja sprawność jest teraz 100% na każdej płaszczyźnie. Na luzie robię zakupy, idę z dzieciakami na spacer bez paranoi, spokojnie gotuję obiad z pewnością, że każdy niezbędny składnik wyląduje na patelni. Jak w bajce!
Paradoksalnie reasumując, czas kiedy moja pamięć i gracja płatały mi figle bezpowrotnie wymazuję z pamięci!
Byłyście a może wciąż jesteście pogrążone w "pierdołowatej niepamięci"?
Dokładnie tak! Amnezja ciążowa, która nie chce odpuścić długo po urodzeniu dziecka. Stan ogłupienia i totalnej nieporadności fizycznej.
Zrobiłam mały reaserch, otóż owa "przypadłość" dorobiła się swojego określenia - PREGNEZJA. Wow!
W skrócie słoń w składzie porcelany z zanikami pamięci. ;) To byłam ja w pierwszej ciąży, w drugiej zresztą też! Z naciskiem na SŁOŃ i FATALNA PAMIĘĆ.
Byłam pewna że to szybko minie. Tak się nie stało. Zapominałam o tym, że zjadłam śniadanie, które od kwadransa było w moim brzuchu. Wracając z zakupów, w domu docierało do mnie, że nie kupiłam akurat tego co było głównym celem tej wyprawy. Przechadzając się z pokoju do pokoju po COŚ, zapominałam po CO, zastanawiając się dlaczego kręcę się jak debil bez celu. E mnie wielokrotnie o coś prosił, ale zaraz o CO!
Niezgrabność? O tak! To łatka chyba każdej przyszłej mamy. Mając wielką piłkę lekarską x2 przed sobą, zataczałam się na boki, turlałam, potykałam o wszystko co było w zasięgu moich nóg. Ciąża Pola - stłuczony tyłek na lodzie, ciąża Leon - skręcona kostka ;). Poobijana głowa i łokcie o drzwi i szafki. Talerze i kubki nagle zmniejszyły swoją liczbę w szafce. No kaleka, paralityk!
I tak mogę wymieniać długo, na pewno do końca litrowego kubka kawy - niepitego jednym haustem.
Nie jestem ewenementem. To się leczy? ;) Przechodzi samo, u jednych szybciej u innych później. Są też przypadki, u których pregnezja jest długotrwała, nie kończy się wraz z urodzeniem dziecka czy zmianą numeru pieluch na 4.
Naukowcy twierdzą, że nie ma 100% dowodów na to, że w ogóle istnieje. Wiecie co? Z całym szacunkiem, ale mnie zmasakrowała psychicznie, więc tak - ONA JEST!
Upierdliwa i wredna.
I w nosie mam to, że winą mogą być hormony, wyczerpanie organizmu, brak snu, stres czy sajgon emocjonalno-mentalno-fizyczny. Byłam niepełnosprawna psychicznie i głupia.
Minęła niespodziewanie, tak samo jak się pojawiła. Nagle wszystko wróciło do normy. Ulga, radość, wróciłam do normalności! Moja sprawność jest teraz 100% na każdej płaszczyźnie. Na luzie robię zakupy, idę z dzieciakami na spacer bez paranoi, spokojnie gotuję obiad z pewnością, że każdy niezbędny składnik wyląduje na patelni. Jak w bajce!
Paradoksalnie reasumując, czas kiedy moja pamięć i gracja płatały mi figle bezpowrotnie wymazuję z pamięci!
Byłyście a może wciąż jesteście pogrążone w "pierdołowatej niepamięci"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz