UWAGA POST Z KTÓREGO BIJE ZŁOŚĆ! ZŁOŚĆ NA MOJĄ NIEMOC!
Włosy! Moje włosy, gęste, puszyste, ni to kręcone, ni proste - po prostu jeden wielki nieład!
To co mam na głowie jest ciężko ujarzmić, ogarnąć w jakikolwiek sposób żebym wyglądała jak człowiek, nie jak uciekająca wariatka z oddziału psychiatrycznego.
Nie każdy mistrz nożyczek ma rękę do moich włosów, nie każdy umie się nimi zająć. Są bardzo wymagające - dla mnie również.
Mój Małż nie lubi moich długich włosów, bo zawsze są związane. Twierdzi, że wyglądam jak stara baba z bazaru! Miłe co? ;) Fakt, ma rację! Ulizana, uczesana w pseudo - kok. No babcia jak nic! Tylko chustki brakuje. Nie uwłaczając innym kobietom z kokami, podkreślam, u mnie jest to PSEUDO - KOK!
Dlatego cztery lata temu padła decyzja, jak zawsze spontaniczna! Tniemy, na krótko! Było golenie, asymetria, loki, był BOB. Generalnie próbowałam wszystkiego. Pierwszy miesiąc jest boski, czuję się świetnie w new look'u, później zaczynają się schody. Odrastają, szkoda tylko że za wolno! Każdy włos w inną stronę, każdy z nich ma swój świat, dlaczego nie mogą żyć i rosnąć w zgodzie jako całość?
Koniec końców, biegnę na fotel fryzjerski i znowu obcinam! Po dwóch dniach żyję już z ogromnymi wyrzutami sumienia, bo przecież miałam ich nie ruszać, miały urosnąć długie, piękne, kręcone!
Obiecuję sobie, że NIE BĘDĘ ich już wiązać w końską kitę, będą swobodnie opadać na plecy, ramiona. Szczerze? Sama w to nie wierzę! Ale po prostu chcę znowu poczuć ten ciężar na głowie.
To moja zmora. Wstaję rano, patrzę w lustro i jedyne co myślę: KOBIETO! JAK TY WYGLĄDASZ! ZRÓB COŚ Z TYM! Każdego dnia chwytam za telefon i dzwonię do fryzjera, ale po jednym sygnale rozłączam się. Dlaczego? Przecież miałam "zapuszczać włosy".
Moja gehenna trwa już pół roku i dalej nie mogę nic z nimi zrobić, bo przecież czekam i czekam (bardzo cierpliwie) aż odrosną. Wiem jednak, że długo tak nie "pociągnę" i znowu pójdę pod ostrze. Koło się zamyka!
Są odżywki, serum, okrzemki - to z profilaktyki. A żeby jakoś tam wyglądać - spinki, opaski a w niedalekim czasie postawię na czapkę albo czepek! ;)
Nie mam już pomysłów i cierpliwości jak sobie poradzić z tym kiepskim momentem.
Elo Tata zdanie ma jedno - ciąć! Ja nie jestem pewna czy znowu tego chcę...
Czekam na jakiś magiczny specyfik! Albo Wasze złote rady;)
Dlatego Dziewczyny! Proszę o pomoc!
Czekam na Wasze rady, co zrobić żeby nie zwariować? Co zrobić żeby nie wyglądać jak Ta co ją właśnie strzelił piorun?
Jak przeczekać ten ciężki czas odrastania włosów? A może rzeczywiście powinnam im nadać jakiś kształt, czyt. obciąć - znowu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz