Wybaczcie!
Zaniedbałam ostatnio bloga, przyznaję się. To wina ogromu pracy, jaki mam od ponad tygodnia. Przeczytajcie poprzedni wpis i wszystko zrozumiecie. Nowe zajęcie pochłonęło mój wolny czas bez reszty.
To świetne zajęcie dla mamy, podwójnej mamy. Jak widać najlepsze pomysły przychodzą do głowy w domu, żeby zabić codzienność i rutynę.
Pola szaleje w nadmorskim kurorcie z kochanymi Dziadkami. Korzystam z jej nieobecności, pracuję, robię tiulowe cuda.
Jeszcze dwa tygodnie temu nie przeszłoby mi przez myśl, że ja - Karola wkręcę się w rękodzieła, że będzie mi to sprawiało aż taką satysfakcję i przyjemność. Wkładam w to całą siebie. Nigdy dotąd nie miałam pasji, zajęcia tylko mojego. Zmieniło się to. I to jak się zmieniło! Moje życie się zmieniło, totalnie, diametralnie.
A wszystko przyszło spontanicznie. Pierwsza Tutu zrobiona dla Poli. E pokazał zdjęcia znajomym. Zaczęło się. Ochy i achy! Zamawiamy - usłyszałam. Chcemy takie tiulowe cuda dla naszych córek. Hurtowe zakupy materiału i innych niezbędnych mi do pracy akcesoriów się rozpoczęły.Pracy mam masę.
To nasz małżeński mały "biznes", który rozkręca się wielkimi krokami. Szansa. Bardzo duża szansa, której aż żal nie wykorzystać. Dzieje się to tak szybko, że nie nadążam myślami. Działką E jest strona graficzna, marketingowa. Moją, prace manualne, zaopatrzenie.
Powstał fan page KLIK, który ma już swoich fanów, ich grono z dnia na dzień rośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz