30 czerwca 2014

Matka blogująca-nie blogerka!

Czyli jak to się zaczęło.
Druga ciąża. 9 miesięcy ciągnęło się nieziemsko. Wieczory spędzałam z laptopem na kolanach buszując po Google. Moje palce zupełnie przypadkowo wystukały napis "blogi". Blogi lifestylowe, parentingowe. Oj muszę przyznać, wchłonęło mnie to bez reszty. Byłam, jestem pełna podziwu dla kobiet, mam, które potrafią przelać naparstek swojego życia, dzielić się nim z innymi, przypadkowymi, obcymi czytelnikami.



 Kilka miesięcy później, kiedy Leon już był na świecie, pomyślałam, ' a co mi tam, spróbuję '. I tak oto jestem, piszę, jak na razie nie wiele, staram się. Muszę, chcę godzić codzienność, obowiązki z chwilą dla siebie. Bo pisanie bloga to mój czas. Chwila odklejenia się od rzeczywistości, rutyny. To coś co robię tylko dla siebie. Coś co sprawia mi masę przyjemności. Coś co działa na mnie terapeutycznie.
Mistrzem pióra nie jestem, Katarzyną Grocholą raczej nie będę. Jednak czytając swoje wypociny, uśmiech pojawia się na mojej buzi. Duma mnie rozpiera, że przełamałam lęki i po prosu zaczęłam pisać. O dziwo! Nie jest źle, może będzie jeszcze lepiej. Prawda?
Mam nadzieję, że grono czytelników z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc będzie się powiększać - wiem potrzeba czasu. Jestem cierpliwa:)

4 komentarze:

  1. jest Super :) ma Pani stałą czytelniczkę :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam obawy...zabierał się do tego już od dłuższego czasu...kumpela dała mi kopniaka i sie zaczęło:) najgorsze są początki...później już jakoś leci:) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myśl prowadzenia bloga pojawiła się u mnie już dawno. syn tchnął we mnie wenę! Prawda, początki są ciężkie, będzie z górki :)

      Usuń